Jak zachęcić, żeby nie zniechęcić?
Nie będzie o celiakii samej w sobie, bądź co bądź, ale od tego są inne strony.
Będzie trochę o bezglutenowym życiu, jakie ono jest i jakie potrafi czasem być.
Uciążliwe? i owszem, zwłaszcza kiedy gdzieś chcę jechać(o zgrozo) lub co gorsza zgłodnieje na mieście.
Przykre? o tak, kiedy inni nie rozumieją...
Wyjątkowe? jak najbardziej!!! Pomyślcie tylko. Ktoś specjalnie dla Was piecze pączki* w tłusty czwartek i przywozi je o 6:30 rano, żeby zdążyć przed waszym pójściem do pracy, po czym znika niezauważony! i jak...? czy nie mam racji?
Żeby nie było, nie skończy się na tym, w końcu ile można pisać o sobie i swoim bezglutenowych żywocie?
Będą przepisy... tak, jak poszukacie w internecie, znajdzie się ich sporo, ale te będą moje (może nie do końca:P) ale na pewno będą sprawdzone, przerobione oczywiście na bezglutenowe, mam nadzieje, że smaczne i ładnie zaprezentowane.
Częstotliwość pojawiania się postów? chciałabym tylko, żeby było w miarę regularnie :)
Co poza tym? nie mam pojęcia, czas pokaże...
Na tą chwilę to tyle, nie chcę przynudzać:)
Jakby nie było zapraszam.
* (dla nie zorientowanych, normalnych pączków rzecz jasna nie wolno)
no, no, jak na dobry początek bardzo fajnie, teraz czekam na następne posty:):*
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńCzyta się szybko, miło i przyjemnie napisane językiem dla każdego:)Taki ala pamiętnik, ale z założeniem "dzielę się tym co wiem i umiem":)jestem pod wrażaniem i cieszę się że namawiałam Cie na bloga;)teraz ruszaj w świat z przepisami, zdjęciami i nowymi pomysłami pierwszy krok już za Tobą:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń