wtorek, 9 kwietnia 2013

Sałatka z roszponki, mozzarelli i pomidorów...

Wczoraj bardzo dużo czasu zajęło mi podliczanie ankiet do pracy magisterskiej, praktycznie cały dzień siedziałam, liczyłam, podliczałam, zakładałam filtry, ściągałam, robiłam wykresy, kołowe, słupkowe, jednym słowem rewelacja. Jednak na tę chwilę mogę powiedzieć, że ogromnie dziękuje Wam za pomoc, udało mi się zebrać aż 222 ankiety, które potwierdziły i obaliły niektóre z postawionych przeze mnie hipotez. Na razie, do czasu obrony, nie podam jednak co pokazały wyniki, bo jeszcze ktoś gotów będzie posądzić mnie o plagiat:) 

Wczoraj kilkakrotnie naszła mnie myśl, że zaraz rzucę komputerem o ścianę, bo cyferki mieniły mi się w oczach, a kolejne wykresy doprowadzały do szału, ale stwierdziłam, że jak nie skończę, to pewnie wszystko mi się pomiesza. Dlatego też dzielnie liczyłam, a pisanie posta zostawiłam na dzisiaj. Ale nie będę więcej marudzić, tylko zaproponuję Wam pyszną sałatkę. Wymaga naszego wkładu bardzo nie wiele. W zasadzie to najważniejsze jest pójście do sklepu, a potem umycie produktów;)


Zdaję sobie sprawę, że sałatka na zdjęciu się nie prezentuje, bo to naprawdę bardzo rzadko się zdarza, ale wierzcie na słowo, jest naprawdę pyszna. 

Składniki:
1 kulka mozzarelli
garść roszponki
kilka pomidorków koktajlowych 
kilka listków świeżej bazylii
sól, pieprz
ocet balsamiczny
oliwa z oliwek

Założę się o wszystko, że nie raz jedliście pomidory z mozzarellą i bazylią, ale to tylko pomoże w wyobrażeniu sobie, jak smakuje sałatka.
Do miski wrzucamy garść umytej roszponki, bazylię, pokrojone na ćwiartki pomidorki i mozzarellę.

Oglądałam kiedyś program Jamie'go Oliver'a, twierdził, że mozzarelli się nie kroi, ale rwie palcami. Nie zapamiętałam niestety dlaczego, ale i tak to stosuję... przynajmniej zaoszczędzam czas, który musiałabym poświęcić na umycie noża:)

Wracając jednak do naszej sałatki... do składników dolewamy łyżkę oliwy, ocet balsamiczny w dowolnej ilości - ja nigdy go nie żałuję, bo uwielbiam! Na koniec doprawiamy sałatkę solą, pieprzem i dokładnie mieszamy. Z takiej ilości wyjdzie Wam albo jedna solidna porcja dla łasuchów, albo dwie mniejsze np. jako dodatek do innego dania. 


Środkowe zdjęcie, zostało zrobione na konkurs, dlatego załapał się na nim chleb. Niestety zdjęcie żadnego miejsca nie zajęło, co nie zmienia faktu, że w następnym poście podzielę się z wami swoją opinią na temat tego chleba. O dziwo jest naprawdę smaczny, a mówię to ja, zwolenniczka chlebów z Schära.

Do następnego... :)

8 komentarzy:

  1. Witaj tu dzuzka86 ;)
    Dzięki Ci za ten post - wróciły do mnie genialne wspomnienia z przed około roku. Cyferki, słupki ankiety, analizy... męcząca lecz poezja.
    Sałatka zapowiada się pysznie, trzeba będzie wypróbować.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości ;)
    P.S świąteczna baba genialnie się udała - dziękuję za przepis!! Paluszki lizać...

    OdpowiedzUsuń
  2. No na tą chwilę tych cyferek mam trochę dość, ale myślę, że wynik jest jak najbardziej zadowalający:) a że baba smakowała to bardzo się cieszę:) polecam się na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a czy mozarella nie zawiera glutenu?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja używam tej z Galbani, według mnie jest ok, nie ma nic w składzie, co mogłoby mieć gluten;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za odpowiedź :) dopiero zaczynam swoją dietę bezglutenową :) dziś spróbowałam przepisu na kotleciki z cukinią i marchewką! Pycha! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super:) cieszę się że smakowały:) życzę powodzenia i w razie pytań proszę pisać:):)

      Usuń
  6. Sałatka super, ale ten "piepsz"...

    OdpowiedzUsuń