piątek, 14 września 2012

A może nad morze...?

Każda normalna kobieta, która wybiera się w jakąś dalszą/dłuższą podróż zabierze ze sobą trzy wypchane po brzegi walizki. Nie trzeba dodawać, że znajdą się tam przede wszystkim ciuchy, buty i inne dobra...
Ja natomiast, wybierając się gdzieś na wakacje czy krótki wypad, zabieram ze sobą dodatkową walizkę, ale dla odmiany z jedzeniem, a nie butami:) Dlaczego...?
A no z prostej przyczyny, produkty dla bezglutenowców są trudno dostępne, więc gdzie ja tam będę biegać w nocy po mieście jak zachce mi się zjeść coś dobrego?
 
A tak poważnie, ciężko jest znaleźć restauracje, które proponują dania bezglutenowe. Fakt takie są, ale tylko w dużych miastach, na przykład w Krakowie polecam pierogi ruskie*!!!!!!!! Natomiast jeśli mowa o miastach raczej nadmorskich to takich restauracji przynajmniej na razie nie uświadczymy.** Dlatego też polecam wynajmowanie pokoi z aneksem kuchennym. Wtedy ładujemy do osobnej walizeczki jedzenie i nie musimy martwić się o to, że przez około tydzień będziemy głodować.
W mojej walizce najczęściej można znaleźć makaron, ryż, ugotowany wcześniej sos pomidorowy, pesto, chlebek, jakiś dżem lub nutellę, i oczywiście coś dobrego:) Na wszelki wypadek zawsze zabieram ze sobą jakiś mały garnek. Są to rzeczy z których szybko można coś wykombinować. Wiadomo nikomu na wyjazdach nie chce się długo stać przy "garach" i mi również, mimo że gotować uwielbiam. Wtedy wolę jednak poleniuchować na plaży i pocić się od słońca, a nie od pary z gotujących ziemniaków:)

Oczywiście można zaryzykować i pójść do normalnej restauracji, ale:
a) trzeba pamiętać że mogą potraktować nas jak kosmitę,
b) mimo wszystko mogą podać nam coś czego i tak zjeść nie będziemy mogli,
c) ja odradzam, bo jest duże prawdopodobieństwo, że i tak nie zrozumieją o co chodzi! miałam nawet kiedyś taką sytuację, pani zapytała: gluten? to rozumiem, że nie może pani jeść jogurtów i mleka?
Zdębiałam, ale cóż, zdarza się!!

Tutaj oczywiście schodzę trochę z tematu wyjazdów na restauracje, ale poniekąd z tym to się łączy. W końcu jak wyjeżdżamy, to najczęściej jemy na mieście. Ja zdecydowanie to odradzam, chyba że restauracja ma oznaczenie "MENU BEZ GLUTENU". Co to takiego? Ogromne ułatwienie dla każdego bezglutenowca. Restauracje, które zgłosiły się do programu, zostają przeszkolone pod kątem przygotowywania potraw bezglutenowych. Kiedy takie szkolenie przejdą, dostają od stowarzyszenia*** pozwolenie na oznakowanie menu. 
Więcej na ten temat, a także jakie restauracje aktualnie należą do programu można znaleźć tutaj: http://www.menubezglutenu.pl/
A o tym jaką ja miałam przygodę podczas wakacyjnego wyjazdu nad morze, właśnie w restauracji napiszę w następnym poście, zapraszam:)


* restauracja Pod Baranem!
** znajdziemy tylko po jednej restauracji w Gdyni i Gdańsku
*** Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz