poniedziałek, 18 marca 2013

Pomarudzić też czasem trzeba...

Co jakiś czas przychodzi ten dzień, kiedy mam dość. Właśnie dziś jest taki dzień. 

Aktualnie jestem bezrobotna, a jedyne prace z którymi mam do czynienia to praca magisterska i praca nad blogiem. 

Jak przystało na bezrobotną przeglądałam dzisiejsze oferty i znalazłam idealną prace dla siebie. Ani trochę nie związaną z kierunkiem moich studiów, ale jak najbardziej taką, która spełniłaby moje marzenia. Oferta dotyczyła pracy w małej knajpce, co najlepsze szukają cukiernika bez wykształcenia, a z zamiłowaniem do wypieków. 

I jak tu się nie wkurzyć skoro na pierwszy rzut Celina dyskwalifikuje. Jak mam się taplać cały dzień w mące, której mam unikać jak ognia? Nawet pomyślałam sobie, że może by jednak się skusić i ewentualnie jakbym jakimś cudem się dostała to pracować w maseczce? prawie jak chirurdzy :D 

Niestety odezwała się moja nadgorliwość i przeszperałam od razu forum w poszukiwaniu podobnych sytuacji. Na nieszczęście znalazłam odpowiedź. Taka praca jest cholernie ryzykowna, a ponadto nie do końca wiadomo, czy lekarz medycyny pracy dopuściłby celiaka do pracy w takim miejscu. 

Jednym słowem dupa, dupa, dupa!


P.s. zdarzyło Wam się coś podobnego?

4 komentarze:

  1. A może wsparcie doradcze się przyda:);) i profesjonalnie przygotowane IPD;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to może jakaś kawa:D?

      Usuń
    2. Chętnie :) tylko zamienimy na herbatkę, bo dalej nie trawię kawy;)

      Usuń
    3. ok, może być nawet zielona, bo właśnie uczę się jej pić:D

      Usuń